Teraz jeszcze zostało wszystkich Was pochować…

Anna Gręziak

Nie potrafię dziś pisać wspomnień, chociaż cały czas o Was pamiętam, w dzień i w nocy.

Teraz muszę Was pochować. Wszystkich, choćby w myślach. Siedzę więc nad przerażająco długą listą drogich mi Osób i … planuję.

Pierwsza Para, a tak naprawdę – Leszek i Marylka. To Wy jako pierwsi macie prawo do mojego czasu, moich łez, mojego zmęczenia, choć dziś już nie do rozpaczy. Ja już nie rozpaczam, ja mam nadzieję!

Niedziela, 11 kwietnia, powrót Leszka, Prezydenta Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, mojej Ojczyzny. Czekałam na Ciebie w Pałacu, bo sama wracając tego dnia z podróży (to był krótki urlop przed trudami nadchodzącej kampanii) nie mogłam przywitać Cię na lotnisku. Przywitałam w Twoim domu Mszą świętą przy trumnie. Nie odprawił jej jednak Ksiądz Roman, On jeszcze nie wrócił, zresztą gdyby nawet…

Wtorek, 12 kwietnia, wraca Twoja ukochana Żona, Pierwsza Dama, Marylka. Na Nią też czekałam, a kiedy już razem byliście w pałacowej kaplicy – kolejna Msza święta. Później, gdy tysiące ludzi chciało złożyć Wam hołd, usunęłam się, nie chciałam przeszkadzać. Ale kiedy powrócili z Moskwy do Pałacu kolejni Koledzy, przyszłam znowu. Znowu pomodlić się za Was oraz wszystkich Towarzyszy Waszej ostatniej podróży. I za Polskę.

A w sobotę, 17 kwietnia pożegnanie na Placu Józefa Piłsudskiego. I znamienne, jakże oczekiwane słowa. Słowa Arcybiskupa Michalika: „… oto mamy przed sobą 96 tragicznie zmarłych osób: Prezydent Rzeczypospolitej i Jego Małżonka, ostatni Prezydenta RP na uchodźstwie, biskupi polowi i tylu, tylu innych… Ta śmierć ujawnia nam nowe wartości każdego i każdej z tych ludzi. Cały naród je odkrył i głosi, głosi swoją obecnością, że byli ludźmi godnymi najwyższego szacunku, skoro w Polsce i na całym świecie reakcja na te wydarzenia jest taka niezwykła, niezwykła wzruszeniem aż do łez, płynących nawet z oczu, z których tych łez nie oczekiwaliśmy, ba, podejrzewaliśmy, że nigdy z nich nie popłyną… Ta tragiczna śmierć ujawniła wiele spraw niezwykłych, ukazała nowe oblicze naszego narodu, który może ma i wady, ale zobaczyliśmy i dotknęliśmy po prostu, jak wielkie ma serce. Tym bardziej cenne, że ten naród przez własnych swoich synów był przez ostatnie lata niejednokrotnie boleśnie wyszydzany, jako ten, który rzekomo nie potrafi skorzystać ani z nauczania papieża Jana Pawła II, ani z ofiarowanej mu wolności, a co gorsza, stróżem Majestatu Rzeczypospolitej uczynił człowieka, który nie pasował do ich kryteriów współczesności”.

A kiedy już zakończył się milczący marsz tysięcy Polaków przed Waszymi trumnami znowu przez chwilę byłeś tylko dla nas, swoich współpracowników i przyjaciół. Z dumą odprowadzaliśmy naszego Prezydenta i Jego Żonę do Archikatedry św. Jana, ostatniej stacji Waszej warszawskiej drogi.

I niedziela, 18 kwietnia, Kraków, Bazylika Mariacka i Królewski Wawel. Piękny miałeś pogrzeb mój Prezydencie, piękny i godny. Godny Ciebie i Twojej miłości do Polski i służby dla Niej.

W poniedziałek, 19 kwietnia pożegnałam Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego. Śmiercią pod Smoleńskiem zakończył swoje długie życie w służbie Najjaśniejszej. Dziękuję Panie Prezydencie za uchronienie Jej Majestatu w jednym z najtrudniejszych okresów naszej polskiej historii!

Wtorek, 20 kwietnia. Dzień pogrzebów moich przyjaciół z Kancelarii. Precyzyjnie rozplanowałam: mogłam wziąć udział tylko w trzech z nich. Na Mszy św. w kościele św. Anny pożegnałam Władka Stasiaka. „Warto pracować dla Polski. Nie bójmy się silnego państwa”. To Twoje słowa „Damy radę, Władku, damy radę” – taką deklarację kierował do Ciebie w imieniu nas wszystkich Andrzej Duda. Nie potrafię nic dodać. Musimy dać radę, Władku, po coś przecież pozostaliśmy przy życiu.

W południe Kasia Doraczyńska. Musiałam Ją pożegnać. Była Iskierką naszej Kancelarii, Dziewczynką z aparatem na zębach i … odpowiedzialnością za Polskę przewyższającą „normę” dorosłych polityków. Widzisz Kasiu, nie pojedziemy już razem z Panem Prezydentem na obchody 50. rocznicy nowohuckiej „Bitwy o Krzyż”; to znaczy nie pojadę ja, Wy napewno tam będziecie.

I jeszcze Basia Mamińska, Basia, oczy i pamięć Pana Prezydenta. „Przy Tobie ludzie stawali się lepsi”. Te słowa, wypowiedziane na Twoim pogrzebie, mówią wszystko. Dziękuję Basiu, za to że byłaś, że jesteś…

Środa 21 kwietnia, Ciechanów, pogrzeb Inki Fetlińskiej, Senator Rzeczypospolitej. Od lat krzyżowały się nasze drogi i działania. Byłaś tak konsekwentna, że czasem aż nieznośna (ja pewnie też bywam), ale zawsze miałaś jasny cel: dobro drugiego człowieka, dobro Polski. Żegnaj Inko, nie pojechałaś w swoją ostatnią, wymarzoną podróż z pustymi rękami.

Jutro pogrzeb Pawła Wypycha…

Możliwość komentowania jest wyłączona.