In Vitro w świetle polskiego prawa

Anna Gręziak

„Wyręczyć Pana Boga” – takim tytułem opatrzył autor artykuł w Gazecie Wyborczej, opisujący metodę in vitro „udoskonaloną” przez wprowadzenie pojedynczego plemnika do wnętrza komórki jajowej. Metodę tę po raz pierwszy w Polsce zastosowano w warszawskiej prywatnej przychodni.
Będąc z urzędu odpowiedzialną za funkcjonowanie służby zdrowia na terenie województwa warszawskiego podjęłam działania w kierunku ustalenia legalności procedury in vitro w świetle obowiązującego w naszym kraju prawa.
W tym celu wstrzymałam wydanie zgody na rozszerzenie zakresu świadczeń przychodni o metodę in vitro i wystąpiłam do Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej oraz Komisji Etyki Naczelnej Rady Lekarskiej o wyjaśnienie powstałych wątpliwości. Zacytuję fragmenty przesłanego w dniu 2 marca 1995 r. pisma:
„Omawiana dziedzina działalności medycznej nie jest uregulowana w Polsce szczególnymi przepisami (została wyłączona z projektu ustawy o transplantologii) ani przez określenie przepisami jej dopuszczalności, ani przez jej zakazanie. Większość krajów europejskich albo wprowadziła ustawowy zakaz zabiegów zapłodnienia pozaustrojowego, albo ustawowo określiła warunki jego dopuszczalności. W tej sytuacji w chwili obecnej obowiązują w analizowanych sprawach:
1. Ustawa z dnia 01.01.1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży / Dz. U. Nr 11 poz. 78/
2. art 23 b § 1 , art 149 a, art. 156 a § 1 K.k.
3. Ustawa o zakładach opieki zdrowotnej z dnia 30.08.1991 r. /Dz. U. Nr 91, poz. 408 z późniejszymi zmianami i wydane na jej podstawie przepisy wykonawcze
4. Kodeks Etyki Lekarskiej
… wydaje się niewątpliwym, że działalność wymieniona w ust 1 (przechowywanie zamrożonych embrionów) jest naruszeniem wyżej cytowanych przepisów Kk. W tym zakresie ….. kierujemy zawiadomienie do Prokuratury.
… należałoby rozważyć czy prowadzone w zakładzie zabiegi zapłodnienia in vitro nie są jeszcze eksperymentem. Ze względu na złożony charakter prawny i etyczny omawianego przypadku oraz możliwe znaczenie precedensowe wyrażone stanowisko umoż1iwi podjęcie optymalnych decyzji w tym przedmiocie”.
Minister Zdrowia i Opieki Społecznej w dniu 30.03.1995 r. odpowiadając w Sejmie na zapytanie poselskie pośrednio odpowiedział na postawione przeze mnie pytania. Zacytuję obszerne fragmenty tej wypowiedzi za Diariuszem Sejmowym.
„Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Faktem jest, że w obecnej sytuacji w żadnej ustawie, którą w chwili obecnej mamy, nie ma konkretnego zapisu zabraniającego zapłodnienia in vitro. Nigdzie taki zapis się nie pojawia. Ale to jest jedna wątpliwość. Druga wątpliwość jest taka, że w żadnym polskim prawie nie pojawia się zapis, co do tego, czy można zamrożone embriony przetrzymywać czy nie. Prawodawstwa różnych krajów różnie się wypowiadają na ten temat. Są kraje, które nie dopuszczają do przetrzymywania zamrożonych embrionów, są kraje, które dopuszczają nawet dziesięcioletni okres przetrzymywania zamrożonych embrionów i po pięciu latach, po rozmrożeniu udaje się uzyskać zdrowe dziecko, i są kraje takie, jak Włochy, gdzie się udaje, że nie ma problemu – nie mówią, czy mogą być przetrzymywane zamrożone embriony czy nie. I wreszcie trzecie pytanie, na które odpowiedzi również nie ma w naszym prawie: Co z takim zamrożonym embrionem zrobić? Czy i kiedy można go zniszczyć? To są te luki prawne, pytania, na które nie ma odpowiedzi. Nie ma również odpowiedzi na to w żadnej ustawie. Ktoś tu pyta o to, czy jest to nadinterpretacja. Nie wiem, czy jest to nadinterpretacja. Ja jako urzędnik państwowy nie mogę w tej chwili ustanawiać tutaj prawa i dlatego zwróciłem się z pytaniem prawnym o ustalenie, czy nastąpiła prawidłowa interpretacja Kodeksu karnego, czy został on zmieniony w ten sposób przez ustawę, że tak go można interpretować. Wydaje mi się, że nie, ale na odpowiedź musimy poczekać. Tak, więc stąd wzięło się moje zwrócenie się o odpowiedź prawną.
Co ministerstwo zamierzało i zamierza robić? Ministerstwo uważa, że zapłodnienie pozaustrojowe jest leczeniem niepłodności, jest jedną z form leczenia. Jako forma leczenia – nie doświadczalna, ale normalnie stosowana w całej cywilizowanej Europie i cywilizowanym świecie – powinna być i jest również w Polsce stosowana. Od 1987 r. funkcjonuje w Białymstoku. Ponad 500 par małżeńskich z tej metody skorzystało. W Polsce ok. 200 tys. rodzin czeka na taką metodę, żeby mogło się urodzić dziecko. Ministerstwo nigdy nie miało wątpliwości, co do tego, że jest to metoda leczenia”.
Z zacytowanej wypowiedzi wynika, że przedstawiona przeze mnie interpretacja zapisów ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, potwierdzona skierowaniem do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, budzi wątpliwości zarówno posłów jak i Ministra Zdrowia, który w związku z tym zadał pytanie prawne Ministrowi Sprawiedliwości o wykładnię zapisów ustawy w odniesieniu do zamrażania ludzkich embrionów; (o ile wiem do dnia dzisiejszego nie przedstawiono takiej wykładni). Przytoczę jeszcze znamienne zdanie kończące wypowiedź Ministra Zdrowia w Sejmie:
„Uważam, że metoda zapłodnienia in vitro, obecnie stosowana powszechnie na świecie, która przynosi tak wymierne korzyści rodzinie i dziecku powinna być stosowana, ale powinna być zgodna z obowiązującym prawem. Jeżeli się okaże, że nie przystaje ona do obowiązującego prawa, to, to prawo należy jak najszybciej zmienić” (oklaski).
Komisja Etyki Naczelnej Rady Lekarskiej w stanowisku przyjętym 12 maja 1995 r. stwierdza natomiast (cytuję fragmenty):
„W takiej procedurze tylko nieliczne z wytworzonych embrionów ludzkich mają szansę na użycie do implantacji, a znaczna ich większość jest unicestwiana. Teoretycznie embriony takie mogą również być użyte dla celów przemysłowych.
Zamrażanie tzw. nadliczbowych embrionów jest stosowane w weterynarii. Jednak stosowanie tej procedury u ludzi Komisja uważa za niedopuszczalne ze względów etycznych.
Używane w opisanej procedurze embriony są istotami ludzkimi. Działanie takie narusza ustawę z 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Jest również rażąco niezgodne z zaleceniem Rady Europy 1046 (1986).
Ponadto istnieją przesłanki by sądzić, że zamrażanie, a następnie odmrażanie embrionu ludzkiego może mieć działanie teratogenne – problem jest obecnie nierozstrzygnięty. Ponieważ teratogenność procedury jest sprawą sporną, sama procedura ma charakter eksperymentu biomedycznego, który budzi zasadniczy sprzeciw etyczny”.
Nie czekając na stanowisko Komisji Etyki Lekarskiej Minister Zdrowia w dniu 10 maja 1995 r. wydał decyzję przyzwalającą na hodowlę embrionów w ramach zapłodnienia pozaustrojowego, pozostawiając bez odpowiedzi problem tzw. embrionów zapasowych, ich zamrażania i przechowywania.
W tej sprawie, na skutek złożonego zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, prowadzone było śledztwo. 26 czerwca 1995 r. prokurator wydał postanowienie o umorzeniu śledztwa „wobec braku ustawowych znamion czynu zabronionego”.
Decyzję swoją oparł na opinii biegłych (lekarzy), którzy zaprezentowali pogląd, iż cyt. „uznanie momentu początku życia ludzkiego jest sprawą nie tyle medyczną, co uznaniową”.
Zdaniem prokuratora słowo „embrion” (zarodek) nie jest równoznaczne z pojęciem „dziecko poczęte”, a więc ich zamrożenie nie powoduje śmierci „dziecka poczętego” i zachowanie takie nie wyczerpuje dyspozycji art. 149 a § l Kk.
W encyklice Evangelium Vitae Ojciec Święty pisze (Rozdział 1 nr 20)
„… życie społeczne zostaje wystawione na ryzyko całkowitego relatywizmu. Wszystko staje się wówczas przedmiotem umowy i negocjacji: także owo pierwsze z podstawowych praw, jakim jest prawo do życia.
… to właśnie ma dziś miejsce także na scenie polityki i państwa: pierwotne i niezbywalne prawo do życia staje się przedmiotem dyskusji, lub zostaje wręcz zanegowane na mocy głosowania parlamentu lub z woli części społeczeństwa, choćby nawet liczebnie przeważającej. Jest to zgubny rezultat nieograniczonego panowania relatywizmu: „prawo” przestaje być prawem, ponieważ nie jest już oparte na mocnym fundamencie nienaruszalnej godności osoby, ale zostaje podporządkowane woli silniejszego.
W ten sposób demokracja, sprzeniewierzając się własnym zasadom przeradza się w istocie w system totalitarny”.
Powracając do problemu zapłodnienia pozaustrojowego w świetle polskiego prawa należy stwierdzić, iż pomimo braku ustawowych regulacji zabiegi takie są w Polsce wykonywane.
Zwrócił na to uwagę w swojej interpelacji skierowanej do Ministra Zdrowia poseł na Sejm RP pan Stanisław Kowolik, pytając o podstawy prawne tej działalności.
W odpowiedzi Minister Zdrowia stwierdził cyt. „w polskim systemie prawnym brak jest przepisów dotyczących sztucznej prokreacji” i dalej „Lekarz może więc te zabiegi dokonywać przy zachowaniu wszelkich ogólnych przesłanek lekarskich i prawnych – zgody, obowiązku poinformowania o skutkach lekarskich (także dla przyszłego dziecka) i prawnych zabiegu, przestrzeganie tajemnicy lekarskiej dotyczącej zabiegu i osoby dawcy nasienia, zbadanie materiału genetycznego, dokonanie należytych badań diagnostycznych matki dziecka i dawcy nasienia (małżonka lub innego dawcy)”.
Dalej Minister Zdrowia pisze:
„Zabieg zapłodnienia pozaustrojowego traktowany był dotychczas jako element procesu udzielania świadczeń zdrowotnych i jako taki nie podlegał regulacjom prawnym”.
Swoją odpowiedź Minister Zdrowia kończy stwierdzeniem, że ze względu na rozległość problematyki sztucznej prokreacji obejmującej zagadnienia prawne, medyczne, obyczajowe oraz etyczne jej ostateczne uregulowanie w postaci aktu prawnego będzie wymagało czasu.
Komisja Etyki Naczelnej Rady Lekarskiej w cytowanym wcześniej stanowisku stwierdziła: „żadna decyzja administracyjna zezwalająca na przeprowadzanie zapłodnienia in vitro nie może być obecnie podjęta, ani kontrola takiej działalności sprawowana bez odpowiednich uregulowań prawnych będących w gestii parlamentu”.
Czy należy zatem domagać się by powstało w Polsce prawo regulujące ludzką ingerencję w początki życia człowieka? Jakie to prawo powinno być?
Już dziś lekarze i prawnicy zastanawiają się, jakie elementy powinny być tym prawem uregulowane.
W czerwcu 1994 r. Centrum Prawa Rodzinnego i Praw Dziecka w Poznaniu zorganizowało konferencję naukową „Nienaturalna prokreacja ludzka – zagadnienia legislacyjne”.
Przytoczę fragmenty podsumowania toczonej tam dyskusji dokonanego przez p. prof. Tadeusza Smyczyńskiego:
… „zarysowały się dwie grupy poglądów. Pierwsza z nich opiera swoje oceny i postulaty na liberalnym i dość permisywnym podejściu do wolności człowieka w sferze życia osobistego i rodzinnego, nie wyłączając zachowań prokreacyjnych. Bardziej akcentuje się wolność mężczyzny i kobiety, co do woli posiadania dziecka, niż ma na widoku dobro przyszłego dziecka, a także respekt dla godności ludzkiej zarodka i płodu. Natomiast druga grupa dyskutantów wskazywała na potrzebę oceny zakresu wolności człowieka przede wszystkim pod kątem szacunku dla powstającego życia i dobra przyszłego dziecka”.
Jest znamienne, stwierdza prof. Smyczyński, że lekarze, którzy są bardziej niż prawnicy zainteresowani swobodą badań, opowiadają się za daleko idącą ostrożnością ustawodawcy w przyzwoleniu na różne metody wspomaganej prokreacji z zachowaniem przy tym respektu dla tworzonego zarodka ludzkiego.
Instrukcja o szacunku dla rodzącego się życia ludzkiego i o godności jego przekazywania wydana w Watykanie w 1987 r. w Rozdziale 3, Moralność a prawodawstwo cywilne – stwierdza: „nowe możliwości technologiczne, które otwarły się w dziedzinie biomedycyny domagają się interwencji władz politycznych i prawodawcy, ponieważ niekontrolowane uciekanie się do takich technik, mogłoby doprowadzić do nieprzewidzianych i szkodliwych konsekwencji dla społeczeństwa”.
Dalej w Instrukcji czytamy: „Interwencja władzy po1itycznej winna się kierować zasadami rozumowymi, które regulują stosunkami pomiędzy prawem cywilnym a prawem moralnym”.
Jakie więc powinno być prawo regulujące ingerencję jednego człowieka w początek życia innego? Na czym powinno się opierać i co brać pod uwagę?
Prawnicy na świecie, a także i w Polsce przemyśleli chyba wszystkie możliwe konsekwencje dla różnych dziedzin prawa wynikające z nienaturalnej prokreacji. Prof. Marek Safjan – mój pierwszy konsultant w pracy nad omawianym problemem – poświęcił tej sprawie swoją pracę habilitacyjną „Prawo wobec ingerencji w naturę ludzkiej prokreacji”.
Konsekwencji natury medycznej, a szczególnie moralnej nie sposób jednak przewidzieć.
Jakie więc powinno być to prawo wobec, jak się wydaje, nieuniknionej konieczności jego utworzenia? Dla katolików drogowskazem w każdej dziedzinie życia powinna być nauka Kościoła. Tytuł obecnego sympozjum „Nauczanie Jana Pawła II wobec problemów współczesnej medycyny” potwierdza, że Kościół nie pozostawia swoich wiernych zagubionymi wobec problemów współczesności. Znamiennym dla mnie samej był fakt ogłoszenia Encykliki Evangelium Vitae właśnie wtedy, gdy w Ojczyźnie Papieża po raz pierwszy na tak dużą skalę podjęta została dyskusja o dopuszczalności i granicach ingerencji w początki ludzkiego życia. Dla mnie encyklika ta była i jest siłą i oparciem w działaniu.
Na koniec zacytuję jej rozdział o relacjach między prawem cywilnym a prawem moralnym: „W ciągłości z całą Tradycją Kościoła pozostaje także nauczanie o koniecznej zgodności prawa cywilnego z prawem moralnym, jak to przedstawia cytowana Encyklika Jana XXIII: „Władzy rozkazywania domaga się porządek duchowy i wywodzi się ona od Boga. Jeśli więc sprawujący władzę w państwie wydają prawa względnie nakazują coś wbrew temu porządkowi, a tym samym wbrew woli Bożej, to ani ustanowione w ten sposób prawa, ani udzielone kompetencje nie zobowiązują obywateli (…). Wtedy w rzeczywistości kończy się władza, a zaczyna potworne bezprawie”. Takie też jest jednoznaczne nauczanie św. Tomasza z Akwinu, który pisze między innymi: „Prawo ludzkie jest prawem w takiej mierze, w jakiej jest zgodne z prawym rozumem, a tym samym wypływa z prawa wiecznego. Kiedy natomiast jakieś prawo jest sprzeczne z rozumem, nazywane jest prawem niegodziwym; w takim przypadku jednak przestaje być prawem i staje się raczej aktem przemocy”. A w innym miejscu: „Każde prawo ustanowione przez ludzi o tyle ma moc prawa, o ile wypływa z prawa naturalnego. Jeśli natomiast pod jakimś względem sprzeciwia się prawu naturalnemu nie jest już prawem, ale wypaczeniem prawa”.

 

Referat wygłoszony podczas sympozjum Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich na Jasnej Górze 28 października 1995 roku, opublikowany na początku 1996 r. w Gazecie Lekarskiej.

Możliwość komentowania jest wyłączona.